Siła przypadku czyli kilka słów o tanich obiektywach

Siła przypadku czyli kilka słów o tanich obiektywach

Siła zbiegu okoliczności to coś niesamowitego. Tak często przypadkowe i wydawałoby się bez znaczenia działanie, powoduje spore zmiany w nas i w naszym życiu. Fotografia w moim życiu pojawiła się też trochę w wyniku takiego zbiegu okoliczności. Jako świeżo upieczony tata, pożyczonym kompaktem, fotografowałem córkę metodą na “Japońskiego turystę”. Gdyby nie jedno ujęcie pozostałaby seria kiepskich zdjęć o mega mocy łapania za serducho. To jedno nieudane ujęcie, a właściwie kilkanaście prób, było początkiem bakcyla fotografii.

Minęło pięć lat od tamtego dnia. Zmienił się sprzęt i rodzaj fotografii a siła przypadku nadal o sobie przypomina. Kupiłem ostatnio Canona FD 50/3,5 Macro i to ten i podobne do niego obiektywy chciałbym opisać. Były one niedrogie, a uzyskiwane nimi obrazki bardzo mnie cieszyły.

Pierwszy, o którym chcę powiedzieć kilka słów, to Jupiter 200 mm f/4. Był moim pierwszym teleobiektywem, z którym uganiałem się za zwierzętami po okolicznych polach.

zając

Zdjęcie wykonane obiektywem Jupiter 200 mm f/4

Kupiony został na jednym z serwisów aukcyjnych za kwotę 14 zł (plus przesyłka) i był przez ponad rok źródłem sporej uciechy. W pełni użyteczny już na pełnej dziurce, o ładnym oddaniu kolorów i do tego niesamowicie tani.

Po nim miałem większość z polecanych manualnych obiektywów 300 mm i przyznam, że żaden nie cieszył tak jak ten Jupiter.

Sarny

Zdjęcie wykonane obiektywem Jupiter 200 mm f/4

To właśnie nim wykonałem zdjęcie Sowy Błotnej, jednego z najrzadziej występujących ptaków w naszym kraju.

sowa (1)

Zdjęcie wykonane obiektywem Jupiter 200 mm f/4

Były też szkła systemowe z AF ale… dopiero teraz znalazłem obiektyw, który tak jak Jupiter ma to “coś” i jest w moim zasięgu finansowym. Tym obiektywem jest używana obecnie przeze mnie Sigma 400/5,6 APO TeleMacro, ale o niej napiszę osoby tekst. Wracając do Jupitera, jeśli kogoś nie przeraża brak AF, to jest to najtańszy obiektyw 200 mm o niezłej jakości optycznej.

Drugi obiektyw, który zrobił na mnie wielkie wrażenie, również jest niedrogi i podobnie jak Jupiter pochodzi zza wschodniej granicy. To Helios MC 44M-4. Obiektyw o ogniskowej 58 mm i maksymalnej przysłonie f/2.

IMG_6683_1_1

Zdjęcie wykonane obiektywem Helios MC 44M-4

Miałem przed nim inne obiektywy klasy 50 mm, o większej jasności, w tym Mamiye 58/1,4 i Canona EF 50/1,8 i trzeba mu przyznać, że w tym gronie dawał sobie dobrze radę.

IMG_6708

Zdjęcie wykonane obiektywem Helios MC 44M-4

Heliosa miałem dwie sztuki i niestety rozrzut jakościowy był wielki. Jeden był bardzo dobrym, ostro rysującym obiektywem, drugi co najwyżej poprawnym.

Zdjęcie wykonane obiektywem Helios MC 44M-4

Nadal można kupić ten obiektyw za mniej niż 100 zł, co przy jego możliwościach optycznych jest bardzo atrakcyjną kwotą. Oczywiście pod warunkiem, że trafimy na dobry egzemplarz.

Ostatnim obiektywem, który chciałem opisać jest Canon FD 50 mm f/3,5. Trafił się w okazyjnej cenie (160 zł), więc nie mogłem się oprzeć…

Większość opinii, jakie można przeczytać w sieci, jest pozytywnych i muszę się z nimi zgodzić. Pomimo wieku (obiektyw ma co najmniej 32 lata) obrazy w zakresie makro są na bardzo przyzwoitym poziomie. Nie twierdzę, że może konkurować rozdzielczością z Tamronem 90/2,8, ale kontrast, kolor i rozdzielczość jest zdecydowanie lepsza niż ze “standardowej pięćdziesiątki” i pierścieni.

W ubiegłym sezonie do zdjęć makro używałem Minolty 50/1,4 i o ile ten obiektyw w portrecie był przyzwoity, to w połączeniu z pierścieniami pośrednimi spadek kontrastu i rozdzielczości był wielki. Już przy skali 1,5:1 zdjęcia wymagały bardzo mocnej obróbki. Dodawanie kolejnych pierścieni mijało się z celem. Cóż Minolta, w odróżnieniu od Canona, nie miała optyki skorygowanej dla małych odległości ostrzenia.

Canon FD 50/3,5 to “prawdziwy” obiektyw makro, pomimo że bez pierścieni osiąga “jedynie” skale 1:2. Przy adapterze FD-EOS i pierścieniach  pośrednich (łącznie 95 mm) osiąga skalę 2:1 i to przy całkowicie użytecznym obrazku.

Brak AF przy takich skalach jest bez znaczenia. Jedynie manualnie sterowana przysłoną jest problemem. Zmusza do ostrzenia na “roboczej” przysłonie, co przy dodatkowych pierścieniach daje bardzo ciemny obraz w wizjerze.

Kupiłem go całkiem niedawno więc jedynymi zdjęciami jakie mogę pokazać to “domowe studio”.

Stackosa1 copy-4

 Zdjęcie wykonane obiektywem Canon FD 50 mm f/3,5

Obiecuje uzupełnić wpis o zdjęcia “z łąki” po rozpoczęciu sezonu, ale już dziś mogę z czystym sumieniem polecić ten obiektyw. Pozdrawiam serdecznie wszystkich miłośników manualnych obiektywów. Bartosz Bujała.